Skrzypce.

2010-11-21 22:42

 

Wydarzyło się to przed wielu laty na aukcji po zmarłym przemysłowcu. Gdy aukcja juz dobiegała końca, zmęczony urzędnik aukcyjny sięgnął po ostatni obiekt. Były to stare, odrapane i bezbarwne skrzypce, które wzniósł wysoko ponad głowę pytając cynicznie: Ile za to dostane, da ktoś 100$?.., 75.., 50.., 25... No.. Co powiecie o pięciu? A może dolara? Głośny śmiech zgromadzonych odbijał się echem od pustych ścian sali.
W tym momencie dało sie słyszeć czyjś slaby glos w tłumie. Przepraszam, czy mogę zabrać wam trochę czasu? Stary, pochylony wiekiem, mężczyzna przepychał się przez tłum. Wszedł na podium wyciągając rękę po skrzypce a potem stal odwrócony tyłem do zebranych brzdąkając i naciągając struny. Następnie odwrócił się powoli w kierunku sali, unosząc rękę w prośbie o cisze. Umieścił skrzypce drżącą ręką pod podbródkiem i zaczął grac. Cudowne, czyste tony wypełniły sale, starzec zagrał niebiańsko piękną i smutna serenadę. Sala zamarła, wszyscy stali jak zahipnotyzowani. Na koniec ukłonił się głęboko, odłożył skrzypce kierując się do wyjścia. Podczas gdy zebrani wiwatowali jak opetani, prowadzacy aukcje śmiał się i unosząc znów skrzypce wysoko, zapytał; "Ile dostane za ten nadzwyczajny instrument?" Tysiąc od pana w wysokim kapeluszu, dwa tysiące od błękitnej damy, trzy tysiące od pana w czapce z daszkiem, czy słyszę dobrze,.. Cztery tysiące, nie piec tysięcy od mężczyzny w wysokim kapeluszu, piec tysięcy po raz pierwszy, piec po raz drugi, piec po raz trzeci! BUM!!! Pragnę pogratulować zakupu tak mistrzowskiego wytworu ludzkich rak za jedyne piec tysięcy dolarów!